REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA

Gdzie pochowano stu straconych?

Przez lata delegacje składały kwiaty w Lesie Lućmierskim nie w miejscu, w którym pierwotnie pochowano ofiary Zbrodni Zgierskiej z 1942 r. Prawdziwe miejsce pochówku znajduje się kilkadziesiąt metrów na północ od stojącego pomnika z krzyżem. Takie wnioski płyną z prowadzonych latem 2012 r. badań dr Olgierda Ławrynowicza z Instytutu Archeologii Uniwersytetu Łódzkiego. Naukowiec miał możliwość po raz kolejny zaprezentować swoje najnowsze odkrycia podczas wykładu w Muzeum Miasta Zgierza. Spotkanie odbyło się w środę 20 marca 2013 r. w ramach obchodów 71. Rocznicy rozstrzelania stu Polaków.
 
Przypomnijmy, że 20 marca 1942 r. hitlerowcy na ziemi zgierskiej dokonali egzekucji stu osób polskiej narodowości. Rozstrzelanie była zemstą za zabicie przez żołnierza polskiego podziemia Józefa Mierzyńskiego dwóch gestapowców. Mierzyński został aresztowany na początku marca. Ponieważ jednak hitlerowcy podejrzewali, że w swoim domu w Zgierzu mógł ukrywać broń pojechali z nim na wizję lokalną. Wówczas polski żołnierz zdołał zastrzelić Niemców, po czym uciekł  tramwajem do Łodzi, a następnie przedostał się do Generalnego Guberna­torstwa.
 
Zaraz po zabiciu gestapowców Niemcy aresztowali 923 osoby z ziemi łódzkiej, z czego sto miało być rozstrzelanych. 20 marca 1942 r. masakry Polaków dokonano w centrum miasta, placu zwanym wówczas Placem Stodół (obecnie plac Stu Straconych). Wśród zabitych były 4 kobiety, w tym Joanna – żona Mierzyńskiego. Niemieccy wojskowi zmusili okoliczną ludność – około 6 tys. osób do oglądania przebiegu masowej egzekucji. 
 
Po zakończeniu wojny władze ludowe prowadziły śledztwo w sprawie zbrodni zgierskiej. Zostało ono zawieszone w 1982 r. W maju tego roku w Lesie Lućmierskim został uroczyście odsłonięty pomnik, w miejscu, w którym jak sądzono znajdowała się mogiła stu Polaków. Jego lokalizacja nie była niestety potwierdzona i budziła wątpliwości badaczy. I to właśnie miejsce było przedmiotem badań dr Ławrowicza, który w lipcu 2012 r. wraz ze studentami przeszukiwał teren wokół pomnika. Wykonano kilkadziesiąt odwiertów, nie natrafiono jednak na żadne ślady naruszenia zmieni. Dopiero prace około 60 metrów na północ od pomnika, pozwoliły natrafić na ślady pochówku. Udało się wykopać i odtworzyć dokładnie zagłębienie o wymiarach około 10×4 m i głębokości 2,5 metrów. Wymiary miejsca odpowiadały zeznaniom świadków ówczesnej zbrodni. Udało się także odnaleźć część kości, a także przedmioty: łuski , monety, łyżki, falkony po perfumach czy protezy dentystyczne. Mimo, że ofiary zostały poddane rewizji osobistej, udało im się zachować pewnie cenne dla nich przedmioty. Łuski natomiast mogą pochodzić ze strzałów, którymi dobijano jeszcze żywe ofiary przywiezione do lasu. Łyżki z kolei wydają się potwierdzać, że osoby które tu leżały były więźniami, ponieważ w ówczesnych czasach każdy więzień musiał posiadać swoją osobistą łyżkę (głównym posiłkiem była zupa).
 
Na 99,9% w tym miejscu gdzie jest mogiła nie było żadnego dołu. Najprawdopodobniej to miejsce, które badaliśmy było pierwotną mogiłą stu osób rozstrzelanych w Zgierzu – podsumował swoje badania dr Ławrynowicz. – Nie wiemy czy osoby te zostały wyekshumowane przez Polaków po II Wojnie Światowej i przeniesione pod krzyż czy w jakieś inne miejsce czy też ciała były wyciągnięte przez Niemców i spalone i nie ma możliwości dowiedzenia się gdzie leżą te szczątki.
 
Druga hipoteza jest możliwa o tyle, że Niemcy w ostatnich chwilach wojny próbowali zatrzeć ślady swoich zbrodni.
 
Obecnie znalezione przez studentów i pracowników UŁ szczątki są szczegółowo badane przez antropologów. Dr Ławrynowicz zapowiada, że w lesie obok Lućmierza, będą w dalszym ciągu prowadzone badania archeologiczne. – Może na nic nie na trafimy, może natrafimy na kości, które w żaden sposób nie dadzą się z niczym powiązać, a może natrafiły na mogiły, odsłonimy i zobaczymy jakich to wymaga nakładów logistycznych i czy jest szansa jest wola aby to miejsce uporządkować, zwłoki ekshumować, spróbować dokonać jakieś identyfikacji i je w godny sposób pochować – podsumował Ławrynowicz. – Dzisiaj spotkałem jednego Pan, który powiedział że tutaj groby są wszędzie… Ale czy tak powinno być? Czy w XXI wieku możemy sobie pozwolić na to żeby ludzie, którzy przelewali krew za nas leżeli między drzewami? – pytał na koniec.
 

Inne

Ciekawe artykuły