Beznadzieja
I żeby była jasność i brak samochodowych przytyków: jeżdżę najczęściej do pracy samochodem, ale chciałbym zachowania i modernizacji linii tramwajowych w naszym powiecie
Łódź zrywa umowę ze Zgierzem. Koniec tramwaju nr 46
Tramwaje do Zgierza i Konstantynowa będą jeździć tylko do końca roku. Prezydent Łodzi wypowiedziała właśnie porozumienia komunikacyjne z sąsiednimi gminami
We wtorek do gmin, które wspólnie z Łodzią organizują połączenia, dotarło pismo podpisane przez prezydent Hannę Zdanowską. W jednym zdaniu informuje, że Łódź wypowiada porozumienie komunalne sprzed 18 lat z zachowaniem sześciomiesięcznego wypowiedzenia.
- Spadło to na nas jak grom z jasnego nieba - mówi Grzegorz Leśniewicz, wiceprezydent Zgierza. - Nikt do nas nie przyjechał ani nie zadzwonił. Dostaliśmy tylko ten list. Jeśli Łódź chce być metropolią, to powinna brać na siebie ciężar spoczywający na stolicy regionu.
Ościenne gminy jeszcze liczą na porozumienie z Łodzią, ale już zastanawiają się, jak zastąpić likwidowane linie. - Myślimy o utrzymaniu połączeń tramwajowych do granic miasta siłami istniejącej spółki - mówi wiceprezydent Leśniewicz. Jego zdaniem tramwaje można zastąpić liniami autobusowymi. Przyznaje jednak, że to najtańsze, ale i najgorsze rozwiązanie. Dlaczego? Bo po drodze nie ma przystanków, no i znacząco wydłużyłby się czas przejazdu. - Mamy pół roku, żeby zdecydować, co zrobić - twierdzi wiceprezydent.
Już w marcu pisaliśmy, że linie nr 43, 43 bis, 46, 46 bis mogą zostać zlikwidowane, bo umowa zawarta przez łódzki magistrat czyni z MPK monopolistę. Do końca roku Łódź musi wycofać swoje udziały ze spółek, które organizują połączenia międzygminne do Zgierza, Ozorkowa, Konstantynowa i Lutomierska. Mimo to Paweł Paczkowski, ówczesny wiceprezydent Łodzi, gwarantował, że tramwaje nie przestaną jeździć.
Zaproponował gminom, że tramwaje regionalne mogą zastąpić składy należące do MPK. Propozycja została jednak odrzucona.
Po rezygnacji Paczkowskiego sprawą zajął się jego następca Arkadiusz Banaszek. Zapowiedział szukanie rozwiązań rynkowych. W półtora miesiąca powołany przez niego zespół miał znaleźć sposób na zażegnanie konfliktu. - Rozwiązywałem już poważne problemy w krótszym czasie - uspokajał wiceprezydent. - Chcę, żeby tramwaje zaczęły jeździć na nowych zasadach od 1 stycznia 2012 roku.
Ale na spotkaniu powtórzył tylko poprzednią propozycję Łodzi. - Chcemy, by MPK przejęło wożenie pasażerów z ościennych gmin, pełniąc rolę transportu regionalnego. Chcemy utrzymać komunikację między miastami, chcemy, aby pasażerowie z ościennych miast podróżowali na jednym łódzkim bilecie. Wypowiadamy porozumienie na połączenia tramwajowe 43, 43 bis, 46, 46 bis oraz autobus linii 97. Naszym zamiarem nie jest skasowanie tych linii. Jesteśmy przekonani, że MPK da sobie radę z tym zadaniem. Już dziś pasażerowie jeżdżą do Pabianic z MPK i są z tego rozwiązania zadowoleni. Z gminami chcemy rozmawiać o transporcie aglomeracyjnym. Najistotniejsze będą rozmowy o pieniądzach na infrastrukturę torową. Bo za kilka lat może się okazać, że nie będzie po czym jeździć i na dalszy plan zejdzie kwestia, kto ma wozić pasażerów - mówił.
Wiceprezydent Zgierza: - Obecnie Łódź pokrywa około 60 proc. kosztów, a chce 40 proc. Może i moglibyśmy się na to zgodzić, ale zaproponowano, że co roku wynajęta firma wyznaczałaby podział obciążeń na nowo. Mogłoby się okazać, że musimy dopłacać dużo więcej, niż na początku ustaliliśmy. W umowie nie ma też słowa o tym, kto dba o tory. Pewnie skończyłoby się na tym, że płacilibyśmy za to my, zaś Łódź zgarniałaby całe wpływy z biletów. Nie podoba nam się też pomysł punktu przesiadkowego w Helenówku. Dlatego nie godzimy się na te warunki
gazeta.pl